Wielki problem z odpadami

Ludzi jest coraz więcej i coraz więcej konsumujemy, rośnie więc ilość wytwarzanych przez nas odpadów. Śmieci, z którymi zupełnie nie wiadomo co robić. Ten problem jest wyzwaniem ekologicznym, gospodarczym i politycznym w skali świata. Czy organizacje pozarządowe, które nie zajmują się ekologią, mogą w tej sprawie cokolwiek zrobić? Z okazji przypadającego 18 marca Światowego Dnia Recyklingu Banki Żywności dzielą się swoim doświadczeniem.

Sprawa jest raczej prosta: cały ten problem z odpadami zniknie, kiedy przestaniemy wytwarzać śmieci. Napisać jednak łatwiej, niż zrobić – szczególnie kiedy ludzi na świecie przybywa w tempie mniej więcej ćwierć miliona osób dziennie. A każda z nich chce jeść, ubierać się i korzystać z coraz to nowszych osiągnięć cywilizacji, gdzie niemal wszystkie produkty sprzedaje się w opakowaniu jednorazowym.

Skoro jesteśmy coraz liczniejsi i coraz więcej konsumujemy, rośnie też ilość wytwarzanych przez nas odpadów. Śmieci, z którymi zupełnie nie wiadomo co robić. Ten problem stanowi w skali świata wyzwanie ekologiczne, gospodarcze i polityczne.

Ekologiczne, ponieważ składowanie i utylizowanie odpadów, a przede wszystkim ich niekontrolowane i beztroskie wyrzucanie wprost do mórz, rzek i lasów, zagraża życiu zwierząt, roślin i ludzi. Mieszanie się wielkich mas materii organicznej i nieorganicznej, z których powstają odpady, generuje powstawanie substancji szkodliwych. One z kolei zanieczyszczają fizycznie i chemiczne powietrze, wody i glebę, zaburzając gwałtownie równowagę ekosystemów. Również koszty środowiskowe transportowania śmieci na wielkie odległości oraz budowy i utrzymania potężnych składowisk i instalacji do przetwarzania lub utylizacji odpadów są ogromne.

Po drugie, chodzi o wyzwanie gospodarcze, ponieważ zagospodarowanie odpadów jest kosztowne w wymiarze finansowym. Wydatki na ten cel mają realny i znaczny udział w budżetach gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i władz publicznych. Dotyczy to nie tylko oczywistych opłat za odbiór śmieci, ale także najrozmaitszych kosztów ukrytych w rosnących cenach za produkty lub usługi oraz w coraz większych nakładach publicznych na ochronę środowiska. To koszty skomplikowanych procesów, technologii i systemów, w które uzbrajamy się do walki ze śmieciowym potworem, którego z kolei sami nieustannie karmimy.

W końcu odpady są też problemem politycznym, bo skala i różnorodność wiążących się z nimi wyzwań przerasta nie tylko pojedynczego człowieka, ale wręcz całe społeczeństwa. Poza wieloma wyzwaniami w zakresie ochrony środowiska, systemów podatkowych czy urbanistyki konsekwencje wynikające z nieograniczonego wytwarzania odpadów i ze skomplikowanych mechanizmów związanych z ich zagospodarowaniem wzmacniają nierówności społeczne. Finansowe, zdrowotne i społeczne skutki składowania i przetwarzania odpadów na peryferiach dotykają najczęściej nie tych, którzy śmieci wytworzyli, a osób żyjących w niedostatku. Mieszkających w rejonach biedniejszych lub w krajach rozwijających się. Osób, które konsumują o wiele mniej od bogatych.

Od lat podejmujemy więc inicjatywy i formułujemy plany mające doprowadzić do redukcji ilości wytwarzanych na świecie odpadów. Robimy to w nadziei, że przyjdzie rok, w którym okaże się, że wyprodukowaliśmy ich choć odrobinę mniej niż rok wcześniej. Na przykład Europejska Wspólnota Gospodarcza, poprzedniczka Unii Europejskiej, wyznaczyła sobie taki cel już w latach 70. Dotychczas jednak wciąż przegrywamy. Dane bowiem jasno wskazują, że szczytnych planów nie udało się nigdy zrealizować, a śmieci z roku na rok jest więcej i więcej.

W dominujących obecnie na świecie systemach gospodarczych i politycznych rosnąca konsumpcja stanowi zarówno wyraz aspiracji, jak i dowód rozwoju. Myślenie, że można uniknąć produkcji odpadów i uzyskać znaczące efekty w skali całego świata, jest z tej perspektywy utopią. Niezbędne do tego byłoby radykalne ograniczenie konsumpcji, co zaprzeczyłoby powszechnemu paradygmatowi rozwoju. Nie bez przyczyny to w państwach najwyżej rozwiniętych społeczeństwa produkują najwięcej śmieci w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

A zatem państwa, które kreują politykę gospodarki odpadami, zajmują stanowisko pragmatyczne, jakby mówiły, że „jest jak jest”, śmieci są i będą, a zadanie do wykonania polega na utrzymaniu względnego porządku na wysypisku, którym staje się Ziemia. W efekcie wkładają ogromne wysiłki w tworzenie skomplikowanych systemów odbioru, transportu, segregacji, przetwarzania, odzysku, magazynowania, utylizacji i składowania odpadów. Oraz ich opodatkowania, bo przecież to wszystko kosztuje ciężkie pieniądze.

I tak wytwarzamy coraz więcej śmieci, a jednocześnie ogarnia nas rosnący popłoch, gdy uświadamiamy sobie, że coś trzeba z nimi zrobić. Inwestujemy zatem w rozległe, skomplikowane i kosztowne systemy gospodarowania odpadami, żeby zyskać złudzenie, że problem znajduje się pod kontrolą i można dalej konsumować bez ograniczenia.

To jednak tylko złudzenie a marnowanie zasobów i wytwarzanie odpadów to wielkie problemy naszych czasów. Wynikające z nich wyzwania są tak duże, że stawienie im czoła wymaga współpracy oraz zaangażowania zarówno osób prywatnych, jak i organizacji społecznych, a także władz publicznych i biznesu.

Co w tej sprawie robią Banki Żywności?

W Bankach Żywności pozyskujemy produkty spożywcze z krótkim terminem przydatności od firm, które nie są w stanie ich sprzedać. Zebrane w ten sposób artykuły przekazujemy szybko i nieodpłatnie osobom, których nie stać na zakup jedzenia. Innymi słowy, ratujemy żywność przed zmarnowaniem i oddajemy ją potrzebującym.

Historia i działalność banków żywności na całym świecie wyraźnie pokazują, że nasza misja wypływa z chęci niesienia pomocy osobom głodnym. Od początku motywuje nas chęć poprawy losu ludzi znajdujących się w kryzysie. Dostarczając im jedzenie, zaspokajamy ich absolutnie podstawowe potrzeby bytowe.

Niestety wciąż mamy ręce pełne roboty. W trzeciej dekadzie XXI wieku głód i niedożywienie, nawet w tak dostatnim kraju jak Polska, nadal stanowią problem. Przy tym, gdy jedni nie mają co jeść, inni co roku wyrzucają miliony ton jedzenia na śmieci. Dla nas, „bankowców”, żywność jest najcenniejszym zasobem i robimy wszystko co w naszej mocy, by ją przed tym losem ratować. Żeby bezpieczne do spożycia produkty nie zamieniały się w odpady.

Bezsensowne marnotrawstwo – nie tylko żywności, ale też innych zasobów – przebija się do coraz szerszej świadomości społecznej jako wielki problem naszych czasów. Ludzie uświadamiają sobie, że ich indywidualne decyzje, na przykład o tym, ile kupują, co kładą na talerze, w jaki sposób się ubierają albo jakich środków transportu używają, wywierają wpływ na całe środowisko naturalne i klimat. Ekologia staje się istotnym kontekstem dla codziennych wyborów.

Refleksja nad koniecznością ograniczenia negatywnego wpływu człowieka na środowisko prowadzi wielu do poszukiwania nowych pomysłów na funkcjonowanie społeczeństw. Jednym z nich jest idea zero waste. Postuluje ona radykalne ograniczenie marnowania zasobów i zapobieganie temu, by stały się odpadami.

Wykorzystując do pożytecznych celów produkty spożywcze, które w przeciwnym wypadku trafiłyby do śmieci, Banki Żywności realizują w praktyce tę właśnie ideę. Choć nie z niej wypływają źródła naszej motywacji, jak żadna inna sieć organizacji pozarządowych nad Wisłą swoją działalność opieramy w istocie na takim fundamencie: trzeba ratować cenne zasoby przed zmarnowaniem. Z perspektywy trzech dekad istnienia Banków Żywności w Polsce widać, że nasze na wskroś charytatywne działania od samego początku idą jednocześnie w awangardzie ochrony środowiska w duchu zero waste. Tym bardziej, że reagując na potrzeby czasów, coraz częściej łączymy przekazywanie żywności z edukacją na temat właściwego nią gospodarowania. Uczymy, że ograniczenie marnowania żywności ma wymiar społeczny (marnowanie to stracona szansa, żeby pomóc ludziom), finansowy (zmarnowana żywność to wyrzucone pieniądze wydane i na jej produkcję, i na utylizację) oraz ekologiczny (źle wykorzystana energia, utracone produkty oraz kłopotliwe odpady). W ten sposób u grup, z którymi pracujemy, wywołujemy refleksję także nad innymi bezsensownie marnowanymi zasobami (energią, wodą, surowcami naturalnymi).

To nie oznacza, że staliśmy się organizacjami zajmującymi się ekologią. Nasza tożsamość jest nieustająco związana z pomaganiem osobom w potrzebie. Jednak wyraźnie zauważamy coraz silniejszy związek pomocy charytatywnej z ochroną przyrody. Doświadczenia z codziennej pracy dają nam bowiem głębokie przekonanie, że każda aktywność człowieka ma dziś aspekt ekologiczny, a ograniczanie marnotrawstwa w dowolnej dziedzinie może naprawdę przynosić pozytywne efekty.

W tym duchu współpracujemy z naszymi partnerami. Zbudowaliśmy sieć ponad trzech tysięcy lokalnych organizacji pozarządowych, które w społecznościach lokalnych ratują przy naszym wsparciu żywność zagrożoną wyrzuceniem przez sieci handlowe oraz dystrybuują gromadzone przez nas produkty spożywcze bezpośrednio do osób potrzebujących. Te same wartości przyświecają naszej współpracy z samorządami terytorialnymi, które dla wielu Banków Żywności okazały się ważnymi i silnymi partnerami w organizacji i finansowaniu pomocy.

Postanowiliśmy jednak pójść o krok dalej. Zaprosiliśmy naszych partnerów ze środowisk, w których działamy, do wspólnej refleksji nad codziennym wymiarem ekologii, ograniczaniem marnotrawstwa i zero waste. Zrobiliśmy to w ramach projektu „Społeczności nie marnują”

Źródło: Federacja Polskich Banków Żywności